Archiwum 07 grudnia 2004


gru 07 2004 ...reality...
Komentarze: 3

napewno nie nowoscia jest stwierdzenie, ze zyciu bywa roznie. obecnie to spostrzezenie jest mi blizsze niz kiedykolwiek. nigdy nie przypuszczalam, ze tak potocza sie moje losy. klasa miala trzymac nadal razem, wszystko mialo byc rozowe, no przynajmniej lepsze niz teraz. tak, boje sie wigilii...

w pewnym momencie zycia, kiedy to zawsze bylismy prawieze uzaleznieni od innyh osob i ich wsparacia, stajemy sie osoba, na ktorej inni polegaja. trzymamy wszystko w kupie, bedac sciana, oparciem dla innych, i w tymze momencie mamy wielki wplyw na dzialania i oddzialiwania grupy na dane bodzce. sa tego plusy i minusy. plusem napewno jest to, ze stajemy sie silniejsi, zdobywamy doswiadczenie, ktore z pewnoscia bedzie nam neizbedne do zycia jako dorosli, a nawet rodzice. oczywiscie nei wspomne o satysfakcji respektu i poczucia przynaleznosci do danej grupy. ale za nim sie dojdzie to tych plusow, trzeba sobie poradzic z minusami. slabsze osoby psychicznie niestety doznaja przeciazenia dopowiedzialnosci, nawalu roznych problemow(zwlaszcza bliskich osob), ktore nas dotykaja no i do tego mozna wliczyc brak czasu na rzeczy, ktore normalnie bysmy sobie robili po szkole. czego sie nie robi dla przyjazni. :] to jes z pewnoscia mile uczucie, ze jestes potrzebny/na, ze mozesz pomoc. tylko kto tak naprawde nam sie potem odwdziecza tym samym? jednostki..i to naprawde zadki przypadek. przynajmniej z mojej autopsji tak wnioskuje. mimo wszystko powiem Wam, ze zawsze jest warto. nawet jesli potem Ty nei masz do kogo sie odezwac i poradzic w rudnych sytuacjach zycuowych, poprzez pomaganie i doradzanie innym znajdujemy rozwiazania w wlasnych sercach i wg naszej intuicji. tylko trzeba sluchac i wprowadzac zycie dotad osiagniete lekcje i doswiadczenia...

cobradeath : :