Archiwum 03 stycznia 2005


sty 03 2005 ...my letter to U...
Komentarze: 10

wiem ze ludzie ktoych kocham maja problemy. najbardziej cierpi ta osoba, z ktora nie mam juz prawie zadnego kontaktu...tak slonce wiem, ze cierpisz, wiem jak Ci ciezko, przez jakie katusze przechodzisz. niestety nie moge byc przy Tobie. nie pozwalasz mi na to...prawda jest taka, ze Ci sie nie dziwie. moze i Cie bardzo zranilam...wiesz ze tego zaluje i nigdy wiecej bym tego nie zrobila. nie pisze tego zeby sie wciaz usprawiedliwiac, bo nie mam nic na swoja obrone.  bylam jedna z osob, ktorej najbardziej ufales, ktora z Toba byla gdy sie smiales, plakales...gdy sie cieszyles zyciem i gdy byles bliski agonni. slyszalam ze jest przy Tobie iskierka, zastepujaca mnie. ciesze sie :] ciesze sie ze nie do konca jestes sam. dzis cos sie stalo..jak do mnie napisales. jesli chcesz ze mna porozmawiac, jesli potrzebujesz mnie chociaz na chwile..nie musisz potem utrzymywac kontaktu...jesli chcesz wsparcia napisz. nawet nie musisz prosic o rozmowe, poprostu ja zacznij. nie zostawie Cie w chwili kiedy bedziesz mnie potrzebowal i uznasz ze tego chcesz, nie wysmieje Cie, nie przekaze dalej....wszystko co mi opowiadales zostalo w moim sercu i w zapisanych kartach mojego pamietnika, tylko jemu sie zwierzylam i tak bedzie zawsze. chce tylko zebys wiedzial ze nie spalilam mostu do Ciebie chocbys nie wiem jak mnie wyklinal co mowil na moj temat. wystarczy sie odezwac...jakos pomoglam Ci w wakacje i postaram sie teraz, na tyle na ile moge.

prosze nie zadawac pytan typu; czy to do mnie, do kogo ten list? nie odpowiem. osoba do ktorej kieruje te slowa, sama sie domysli. slonce, mam nadzieje ze je przeczytasz :* 

cobradeath : :