tak, czas mija nieubłagalnie. z kazdym misiacem uswiadamiam sobie ile czasu marnujemy w zyciu. niektore sprawy ciagna sie jak flaki, a przeciez moznaby bylo je zalatwic raz dwa i meic czas na zabawe, siebie, poprostu na zycie! kazdego stycznia wspominam ubiegly rok. ten rok byl pojebany!!! kazdy o tym dobrze wie i kazdy tak chyba odczuwa...tyle rzeczy wie wydarzylo. nie jestem dzieckiem i nei jestem dorosla...nie jestem dziewczynka i jeszcze nie kobieta, chociaz co do tego ostatniego moglabym sie sprzeczac...troche to brzmi jak piosenka Britney Spears XP
nie wiem czemu ostatnio wielu ludzi zanadto interesuje sie moim zyciem..chodzi mi o czesc rodziny i nowo poznanych mi ludzi. jesli dla swietego spokoju powiem im cos to to zawsze komentuja. po co? przeciez mnie nie znaja, ich uwagi sa calkowiecie nie trafne... denerwuje mnie to i meczy.
odczuwacie czasem jak mali jestescie w porownaniu do calego swiata? ja tak mam zamykajac oczy, gdy klade sie sptac..czuje, jakby sufit mnie przygniatal..nie mam nad nim mocy i sie dusze. albo lezac na trawie, patrzac w niebo wo wszystko wyglada tak doskonale..droga meczna, migotajace gwiazdy ukladajace sie w wielkie konstelacje nieosiagalne dla czlowieka, marnego czlowiaka jakim sie czuje patrzac na te bostwa. nobo kim jest czlowiek? ma wladze nad zwierzetami, czescia przyrody...ale tak naprawde gdyby nie ta przyroda niebyloby go dzisiaj. jak my sie odwdzieczylismy Ziemii? niszczac jej dobra, wybijajac zwierzeta...zabijajac siebie nawzajem?? nie, naprawde; "marnosc nad marnosciami..."