hmm od czego by tu zaczac? wczoraj mielismy trzy lekcje i na czwartej wszystkie klasy mialy jajko. od rana nie bylam na lekcjach z tego wzgledu ze robilismy gazetke szkolna. p. Jacek od (wlasciwie nie wiem od czego on jest) umowil sie z nami na 8.30 pod jego biurem zeby wydrukowac jedna kolorowa gazetke. noi chuj nie przylazl. mielismy godzinne opuznienie, a dzis do 4 godziny mielismy rozdac 90 gazetek. w rezultacie opuznienia i problemow technicznych rozdalismy ich tylko 5 czy 6 i to kiedy ludzie juz wychodzili ze szkoly. ale z tym mielismy meczarnie!!! kiedy obczalilismy te glupie xero ono zaczelo nawalac. wcinalo kartki, rozmazywalo tusz, rwalo i gniotlo je... zaczelo nam tez w koncu brakowac tuszu(stad tez zmiejszona ilosc gazetek) w miedzy czasie mialam przypal. ktoregos dnia na polskim wyszlysmy z Kinga zapalic i sie wydlupialysmy, papierosa ktorego nioslam w reku wsadzilam do ust i kierowalam sie w strone kibla. na schodach szedl jakis facet(mlody chlopak) przestraszylam sie i go wyjelam. okazalo sie ze to byl syn Rajfertowej(mojej babki od materialoznawstwa i przedsiebiorczosci), strzelil na mnie z dupy do matki, a ona do babki od polskiego(tylko nie wiedzieli ze to ja). wczoraj babka od polskiego powiedziala nam o takiej akcji, kapnelam sie ze chodzi o ta moja i sie przyznalam. najsmieszniejsze jest to ze Rajfert powiedziala ze ja PALILAM na korytarzu i ze mnie widziala na wlasne oczy! hahaha!!! oczywiscie to stek bzdur na ktore Toma(polski) sama sie wkurzyla. potem Rajfert strzelila z dypy do dyrki, ale jakos uszlo mi bez upomnienia i bez kary w postaci sprzatania kibla czy korytarza. po skonczeniu gazetek poszlismy do klasy gdzie juz szykowano ta wielkanoc. pieknie sie okazalo ze nasza wych. gdzies poszla sie jebac i jej nie bedzie na wielkanocy!!! pieknie kurwa, moglas nam powiedziec. wkurwia sie na nas za cos takiego a sama nie przylazla. dobra olalismy ja(niech sie pierdoli) i zaprosilismy p.Tome :D yeah zaloze sie ze gdyby byla jakas wodka czy cos pilaby z nami hehe ale nie bylo bo nie zdazylismy sie zorganizowac co do skladki. bylo skromnie ale fajnie i milo. po szkole pojechalam w skladzie: ja, Showerka, Dagmara i Kuba, do Kuby pic cos. kupilismy Sophie (boze myslalam ze juz nigdy nie bede musiala jej pic) bylo nas stac tylko na cztery wielkie butelki. ludzie! tak sie schlalam ze gdybym sie nei przekimala to bym nie dojechala do domu. wyszlismy od Kuby przed 17.00 (przyjechalismy ok 12.00) i cudem dojechalam do domu. weszlam do mieszkania, nikogo nie bylo, polozylam sie i zasnelam. nawet nie mialam miejsca w zoladku na zagryche, wszystko mi plywalo XD. starzy chyba pozno przyjechali, nie wiem ktora byla, ale sie przebudzilam jak tata sie ze mna przywital. spytal mnie cos w stylu: pilas, bo czuje wino? nie bylam w stanie gadac, odburknelam cos poszlam dalej spac i obudzilam sie dzis o 5.00 hehe...
Na nadchodzace Swieta Wilkanocne zycze Wam zebyscie je spedzili w rodzinnym gronie, w cieple i milosci, zebyscie na ta chwile zapomnieli o problemach i sie dobrze bawili w Lany Poniedzialek!!! :*